W Mielniku nie czuję się jak mrówka w mrowisku czy termit w termitierze

Powiedzieć, że pani Dorota Kuźma czyta książki – to nic nie powiedzieć. Pani Dorota książki pochłania. Wśród czytelników naszej mielnickiej biblioteki – pani Kuźma nie ma sobie równych pod względem ilości czytanych książek!

Pani Doroto, czytanie to dla pani hobby, pasja czy sposób na zabicie czasu?

…i hobby, i pasja i narkotyk. Świat książek jest fascynujący. Znajduję tam mądrość, piękno, czar, rozrywkę, humor. Mogę wybierać z kim, kiedy i gdzie chcę przebywać, czas, miejsce. itd. Nikt nic nie narzuca, nie „wcinają się” z reklamą ani z odnośnikiem do czegoś innego. To frazes, ale książka to najlepszy przyjaciel. Na burzliwych wodach literatury, sama jestem „sterem, żeglarzem, okrętem”…

Od zawsze pani tyle czytała?

Od kiedy tylko mogłam i potrafiłam. Wolałam czytać, niż bawić się lalkami. Oczywiście czas na częstsze czytanie mam, od kiedy jestem na emeryturze.

Książki, które pani wypożycza są bardzo różnorodne tematycznie: od biografii, powieści obyczajowych, po pozycje historyczne i naukowe.

Oczywiście, bo właściwie wszystko mnie interesuje. W dzieciństwie czytałam baśnie, później lektury szkolne, klasykę, książki przygodowe, kryminały, itp.

Niedawno, podczas ostatniej pani wizyty w naszej bibliotece, powiedziała pani, że jeśli chce się wrócić drugi raz do tej samej książki to znaczy, że jest to dobra książka i wartościowa.

Zgadza się. Do dobrych książek należy wracać i to nie raz. Szczególnie do poezji. Paradoks Oscara Wilde’a, który mawiał – „jeżeli książki nie warto czytać po raz drugi to nie warto i po raz pierwszy”. Do książek Oscara Wilde’a często wracam.

Kilka słów o pani, jeśli można. Od kiedy mieszka pani na stałe w Mielniku oraz czym pani zajmowała się w życiu zawodowym.

W Mielniku mieszkam od emerytury. Byłam urzędnikiem państwowym.

Czy poza czytaniem ma pani inne zainteresowania, czy pasje?

Brydż, rozwiązywanie krzyżówek i oczywiście rodzina! Ta ostatnia jest na pierwszym miejscu.

Ma pani swoje ulubione miejsce w Mielniku?

Całe życie uwielbiałam wodę, więc rzeka.

Jak warszawiance mieszka się na Podlasiu?

Cudownie. Wspaniali, serdeczni i gościnni ludzie, piękne widoki. Nie czuję się tutaj jak mrówka w mrowisku czy termit w termitierze…

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiała Iwona Sawicka, fot. IS